Jestem doświadczonym kierowcą, ale ostatnio na stacji benzynowej prawie rozerwałem pistolet do tankowania

Postanowiłem opisać swoją historię, tak zwaną «na gorąco», zanim emocje ostygną. Dziś prawie stałem się bohaterem kolejnego filmiku na youtube, gdzie płoną samochody i wybuchają stacje benzynowe. Sam wielokrotnie oglądałem takie filmiki, w których odjeżdżający samochód z zapomnianym pistoletem w szyjce baku wysadza kolumnę i ciągnie ją za sobą. Ale o tym, że ja, całkiem adekwatny człowiek, mogę zrobić to samo głupio, nigdy nie myślałem. Porozmawiajmy jednak o wszystkim po kolei.

Regularnie jeżdżę na tę sieciową stację benzynową mniej więcej raz w tygodniu. Wydawało mi się więc, że znam ich wszystkie procedury. Tym bardziej, że raz, gdy się spieszyłem i próbowałem samodzielnie włożyć pistolet do szyjki zbiornika paliwa, zostałem upomniany. Pracownik stacji benzynowej podszedł i powiedział, żebym tego nie robił. Wyjaśnienie było następujące: dookoła znajdują się kamery wideo, które monitorują wypełnianie obowiązków pracownika stacji benzynowej. Pracownik stacji benzynowej powinien wkładać i wyjmować pistolet, a jeśli tego nie robi, oznacza to, że nie zdążył na czas lub w ogóle tego nie robi. Oczywiście po takich przypadkach mogą obciąć ci pensję lub całkowicie cię zwolnić.

Zapamiętałem to wszystko i nigdy więcej nie próbowałem sam wkładać pistoletu. A dziś zdarzyła się taka sytuacja. Podjechałem do dystrybutora, benzyniarz już tam był. Zapytał mnie, jakiej benzyny potrzebuję i natychmiast włożył pistolet. Poszedłem zapłacić, ale kupiłem tylko 5 litrów paliwa. W kasie zostałem jakieś cztery, pięć minut — płacąc za benzynę i stałem chwilę przy gablocie z różnymi samochodowymi drobiazgami, bo widziałem, że na stacji benzynowej nie ma samochodów i nikogo nie opóźniam.

Wysiadłem, pracownik stacji benzynowej stał 10-15 metrów od samochodu i rozmawiał z innym pracownikiem stacji benzynowej. Wsiadłem do samochodu, włączyłem silnik i zacząłem powoli ruszać. Właśnie wtedy zobaczyłem w bocznym lusterku, że przy dystrybutorze jest jakiś ruch, choć nikogo tam nie było. Dotarło do mnie, że pistolet nie został wyjęty ze zbiornika, a ja ciągnąłem za wąż wychodzący ze stacji benzynowej. Wcisnąłem hamulec. Natychmiast rozległy się przekleństwa pracownika stacji benzynowej. Zostałem porażony prądem o napięciu 6000 woltów. Pomyślałem o wszystkich możliwych konsekwencjach, gdybym uderzył w stację benzynową. Pożary, eksplozje i co najmniej wysoki rachunek za naprawę zniszczonego sprzętu.

Przez chwilę siedziałem w samochodzie, słuchając krzyków pracownika stacji benzynowej. Potem dotarło do mnie, że domagał się, abym trochę się cofnął, ponieważ nie można było wyjąć pistoletu. Po włożeniu pistoletu z powrotem do gniazda stacji benzynowej, sprawdziłem ją i mój samochód — nigdzie nie było widać żadnych uszkodzeń. Jednak pracownik stacji benzynowej powiedział mi, żebym poszedł do recepcjonisty, aby się wytłumaczyć, ponieważ mogło dojść do wewnętrznego uszkodzenia dystrybutora.

Idąc do biura, nastawiłem się na ostrą rozmowę z recepcjonistą. Ten jednak, ku mojej uldze, obejrzał już nagranie i od razu powiedział mi, że winę za incydent ponosi wyłącznie pracownik stacji benzynowej. Ponieważ w czasie, gdy byłem w pomieszczeniu kasowym, można było zatankować dwa samochody. Rozsądnie wziąłem stojącego z boku pracownika stacji benzynowej za znak, że tankowanie dobiegło końca, pistolet został wyciągnięty i mogę odjechać.

Zacząłem mówić, że mogłem uszkodzić samochód i stację benzynową z powodu takiej pomyłki, na co odpowiedział, że rozumie. Zasugerował, abym udał się do biura kasjera, aby odzyskać płatność za benzynę jako rekompensatę za to, co się stało. Poinformował mnie również, że nic niebezpiecznego nie mogło się wydarzyć, ponieważ pompy benzynowe na ich stacji benzynowej są najnowszego typu i są wyposażone w pistolety ze specjalnymi złączami dzielonymi. W przypadku dużego naprężenia sprzęgło automatycznie się rozłącza, a zawór uruchamia się, aby zapobiec rozlaniu benzyny.

Dostałem pieniądze, pojechałem do domu i pomyślałem, że powinienem wyrobić sobie nawyk samodzielnego zamykania korka wlewu paliwa. Dzisiaj miałem po prostu szczęście. Mogłem nie zauważyć poruszającego się węża, pompa paliwa mogła być bez tego dzielonego złącza i zaworu i tak dalej. Ludzie, nie bądźcie leniwi, sprawdzajcie, czy korek zbiornika paliwa jest zamknięty osobiście, zamiast polegać na szczęściu i odpowiedzialności nieznajomych.